ďťż

Matura z rozdziału państwa od Kościoła

isbjorn

Religia na maturze, której domaga się Kościół, to mały problem dla demokratycznego państwa. Ale niepokojące są te interwencje Episkopatu.

Minister edukacji Katarzyna Hall uspokoiła w czwartek abp. Kazimierza Nycza, przewodniczącego Komisji Wychowania Katolickiego Episkopatu: religia na maturze będzie, pewnie w 2010 r. Z wypowiedzi pani minister można też wnosić, że nie zatrzyma ona pilotażowej matury, jaką za pieniądze UE zaklepał na 2008 r. jeszcze Roman Giertych.

Do spotkania z abp. Nyczem doszło, gdy wiceminister edukacji Krystyna Szumilas zapowiedziała wstrzymanie matury z religii. Robiło to wrażenie biskupiej reprymendy.

Wczoraj nawet premier Tusk uznał, że taki tryb negocjacji z Kościołem jest niewłaściwy.

Matura z religii bulwersuje zwolenników rozdziału Kościoła od państwa, ale nie narusza ona zasad demokracji. Oczywiście, jeśli matura obejmie nie tylko religię katolicką, ale i wszystkie inne, tak by nikogo nie dyskryminować. To spory kłopot i koszty, ale trudno sobie wyobrazić, by ministerstwo odstąpiło od tego wymogu. Tego by nie przełknęły dyskryminowane Kościoły ani Unia Europejska. Trzeba więc zaoferować maturę mariawitom, karaimom, adwentystom itp., nawet jeżeli okaże się, że chętnych brak.

Postawa minister edukacji niepokoi, bo może zapowiadać ustępstwo w pokrewnej, ale poważniejszej kwestii - wliczania stopnia z religii do średniej ocen (na koniec podstawówki czy gimnazjum).

Zadekretował to Giertych. Kościół już raz tupnął nogą na poprzedniego ministra Ryszarda Legutkę, gdy ten wyraził wątpliwości, czy to aby słuszne. Wyższa średnia na świadectwie otwiera drogę do lepszej szkoły. To zatem przywilej ucznia wierzącego w porównaniu z tymi, którzy na religię nie chodzą. Najczęściej nie mogą zaliczać etyki, bo jej w szkole nie ma. Kościół upiera się przy średniej, ale rzecz rozstrzygnie Trybunał Konstytucyjny.

Abp Nycz skrytykował niedawno deklarację premiera, że możliwa jest refundacja przez NFZ zapłodnienia in vitro (pozaustrojowego). Wcześniej minister zdrowia Ewa Kopacz podkreśliła, że „choć jest praktykującą katoliczką, nie widzi w tej metodzie nic złego”.

Kościół będzie tutaj jak skała. Metoda łączy się z zamrażaniem zarodków ("życia nienarodzonego"), z których tylko nieliczne zostaną wykorzystane przy próbach zajścia w ciążę. To jeszcze można by obejść, doprowadzając do powstania jednego zarodka, choć zmniejszałoby to szanse na zapłodnienie. Ale i wtedy Kościół in vitro nie uzna. Bo dla Kościoła powoływanie zarodków do istnienia poza organizmem matki jest niegodziwe, narusza godność zarówno dziecka, jak i rodziców oraz godzi w wyłączne boskie prawo stanowienia życia.

Za nauką Kościoła kryje się filozofia miłości i seksualności, którą można akceptować, podziwiać lub krytykować, ale nie ma powodu, by narzucać ją wszystkim obywatelom, skoro nawet katolicy często jej nie podzielają. Tym bardziej nie ma powodu, by kierować się nią w publicznej służbie zdrowia.

Refundacja zabiegów in vitro wyrównałaby skandaliczną nierówność, zgodnie z którą niepłodne pary mogą mieć dzieci, pod warunkiem że mają pieniądze. Obowiązkiem państwa jest taką nierówność wyrównywać, a do dorosłych ludzi należy wybór, czy uznają nauki Kościoła, czy nie.

Platforma zdaje egzamin dojrzałości, ale ocena z religii średniej jej nie poprawi.

Info:PAP

Czy PIS czy PO, jedno sie nie zmienia : Polska to europejski Iran a premier w Watykanie caluje w pierscien Papieza, czego nie robi ani premier ani prezydent Wloch. No tak ale Wlochy to polski Iran.

http://bi.gazeta.pl/im/9/4743/m4743689.jpg
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jasekupa.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 isbjorn | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.